Wygrzebać rodzynkę: Toonstruck (PC)

Parszywy dzień. Nieprzespana noc spędzona nad rysownicą, zapomniałem o wizycie u dentysty, zwyzywałem sekretarkę przełożonego (przez przypadek) i żeby tego było mało spóźniłem się na spotkanie z szefem. Teraz to, te cholerne króliki. To jakby dostać w pysk. Zostań rysownikiem Drew, będziesz artystą, będziesz tworzył co tylko zechcesz. Gówno prawda. Prostytuuje się pod dyktando szefa, podczas gdy Flux Wildly jest ukończony i czeka na swoją kolej. Muszę skoncentrować się na królikach... chrrrr..

W kapryśnym życiu już tak jest, że jedno doskonałe dzieło zasłużenie zostanie zapisane w historii złotymi zgłoskami, podczas gdy inne równie wybitne zesłane jest w odmęty zapomnienia. Nie inaczej jest z grami. Toonstruck to szalona przygodówka point'n'click z roku dziewięćdziesiątego szóstego. Jednak nie łatwo ją znaleźć w zestawieniach najlepszych gier przygodowych. Mało kto o niej wspomina wymieniając klasyczne przygodówki. I wielki to błąd jest ominąć ten tytuł stworzony z jakże wielkim rozmachem, który z precyzją rzemieślnika realizuje wszelkie założenia nowoczesnych gier przygodowych. Ale po kolei...

Drew Blanc (w jego rolę wciela się Christopher Lloyd znany choćby z roli Dr Browna z kultowego Powrotu Do Przyszłości) jest rysownikiem filmów animowanych dla dzieci. Co i rusz zmaga się z szarą rzeczywistością oraz wypaleniem zawodowym. Gdy szef wydaje polecenie narysowania kolejnej porcji słodkich króliczków, naszego bohatera dopada niemoc i zasypia nad rysownicą. Budzi go piorun, po czym zostaje wciągnięty do kreskówkowego świata stworzonego przez niego samego. Sytuacja nie jest różowa. Główny zły krainy, Nefarious, prowadzi regularne ataki na Cutopie. Przy pomocy swojego latającego statku zwanego Malevolator, zamienia wszystko co miłe i puszyste w przesiąknięte złem do szpiku kości twory. Król Cutopii pomoże nam wrócić do domu, jeśli my pomożemy mu zbudować statek, który pozwoli walczyć z przebiegłym Nefariousem.


Powyższy akapit bardzo oszczędnie streszcza dziewięciominutowe intro, którym raczy nas gra po uruchomieniu. Zapewne drapiecie się teraz po głowie i zastanawiacie jakim cudem raz wspominam o aktorach, następnie mówię o kreskówce. Właśnie takim. To główny smaczek gry. Kraina w której mamy przyjemność przebywać oraz postacie w niej występujące są ręcznie rysowanymi arcydziełami. Podczas gdy główny bohater jest odgrywany przez żywego aktora. I wygląda to bardzo dobrze. Co tu dużo pisać. Pomimo niskiej rozdzielczości 640 na 400 pikseli gra od strony wizualnej prezentuje się obłędnie i nie zestarzała się ani trochę przez te dwadzieścia lat. Wszystko jest kolorowe, animacje są na najwyższym poziomie, do tego często gra wplata krótkie sekwencje wideo stworzone przez zasłużone studia filmowe specjalizujące się w kreskówkach.

Kraina kreskówek podzielona jest na trzy części. Cutopia w której władzę sprawuję król Hugh jest domem dla wszystkich szczęśliwych i radosnych istot. To tutaj mieszka znienawidzony (i stworzony) przez głównego bohatera króliczek Fluffy Fluffy Bun Bun. Zanydu umiejscowiona po środku krainy to miejsce, które garściami czerpie z kreskówek Looney Tunes. Dlatego musimy tu na każdym kroku uważać na spadające kowadła oraz inne formy kreskówkowej przemocy. Ma tutaj też siedziba WACME, w której możemy się zaopatrzyć w najnowsze gadżety do okaleczania oraz zadawania bólu. Jest to dom największych cwaniaków i stąd także pochodzi nasz przyjaciel Flux. Ostatnią krainą, osnutą mrokiem metropolią jest Malevoland. Malevoland jest domem dla wszystkich czarnych charakterów oraz szemranych typów. Można tu dostać w mordę za bycie miłym, za bycie niemiłym także. Władcą krainy jest Hrabia Nefarious, który postanowił podbić cały kreskówkowy świat.

Humor w grze zdecydowanie dedykowany jest dla starszych graczy. Nie zrozumcie mnie źle. Nie spotkamy tu golizny, brzydkich wyrazów, a odrobina animowanej przemocy jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Sam zresztą pierwszy raz tę grę ogrywałem mając jedenaście lat. Jednak dopiero teraz w pełni mogę zrozumieć wszystkie gagi, którymi gra jest gęsto naszpikowana. Nachalne kreskówkowe żarty przeplatają się z bardziej subtelnymi podtekstami oraz nawiązaniami do popkultury. Sprawia to, że zagłębiamy się w świat gry z lekkością i wciąż chcemy więcej.


Dialogi wykonane są na najwyższym poziomie. Nie znalazłem postaci, która by brzmiała nienaturalnie, bądź dziwnie. Jednak nie mamy się czemu dziwić. Przy produkcji gry została zatrudniona sama śmietanka lektorów. Nie wierzycie? Proszę bardzo. Dan Castellaneta (m.in. The Simpsons), Jim Cummings (m.in. Aladdin, The Lion King), Tress MacNeille (m.in. The Simpsons, Futurama), Tim Curry (m.in. The Rocky Horror Picture Show) oraz wspomniany wcześniej kultowy aktor Christopher Lloyd.

Gra nie wynajduję koła na nowo. Nie wprowadza nic nowego do mechaniki. Za to z pełną świadomością i dojrzałością realizuję najważniejsze założenia dobrej gry przygodowej. Modą nowszych przygodówek interfejs ograniczony jest do akcji, oglądania oraz używania przedmiotów z torby bez dna. Gra nie zasypuje nas przedmiotami oraz obiektami do klikania, nie wnoszącymi nic do rozgrywki. Jak to często miało miejsce we wczesnych grach przygodowych. Ciekawa fabuła, logiczne (na swój animowany sposób) zagadki, spójny świat, a do tego genialna oprawa audiowizualna. To wszystko zaoferuje nam Toonstruck.

Produkcja gry kosztowała ponad osiem milionów dolarów. Niestety druga połowa lat dziewięćdziesiątych nie była łaskawa dla gatunku gier przygodowych. Ludzie już na dobre zadomowili się w technologii trójwymiarowej. Popularność i zainteresowanie przeniosły się na gry FPS. Gracze nie chcieli kolejnych przygodówek. Studio Burst poniosło straty i doprowadziło to do jego zamknięcia oraz anulowania zapowiedzianej drugiej części gry. Jednak mimo finansowej klapy, Toonstruck jest idealnym przykładem gry zrobionej od A do Z dobrze. Pozycja ta jest obowiązkowa dla fanów przygodówek i nie tylko.


Gra została ponownie wydana na platformie GOG w wersji dostosowanej do uruchamiania na współczesnych komputerach.

Next PostNowszy post Previous PostStarszy post Strona główna

0 comments:

Prześlij komentarz